wtorek, 25 czerwca 2013

tajemnica - rozdział II

Tak jak obiecałam - opowiadanie, ciąg dalszy.
Jedzenie samotnie czekolady nie daje takiej radości.
Ale przynajmniej potęga cukru sprawiła, że już mi wszystko obojętne.

TAJEMNICA - ROZDZIAŁ II
Brak sensu, górujący ponad wszystkim. Przerażający dźwięk mojego własnego oddechu, gdy otworzyłam rano oczy. Śnił mi się koszmar. Tak realny. Namacalny. Zły sen o przeszłości.
Od dawna czułam, że ciotka nie mówi mi prawdy. Właściwie, zaczęłam wątpić w jej szczerość, kiedy pojawiły się sny. Urywki rozmów. Cichy płacz TEJ kobiety. Mojej matki. Ten mężczyzna. Ogień. Płomienie trawiące coś, co było dla mnie najistotniejsze. Najgorsza jednak była ta bezsilność i bierne przyglądanie się biegowi wydarzeń. Śmierć śmiejąca mi się prosto w twarz. Powietrze przesycone dymem i martwotą.
Powolutku, nie chcąc zbudzić ciotki, zwlekłam się z łóżka. Wymknęłam się przez okno. W tym czasie nie ważne było, co mnie czeka, gdy wrócę. Kontrolę nad ciałem przejęły emocje. Po chwili uświadomiłam sobie, że przecież umówiłam się z Mateuszem. Zamierzaliśmy spotkać się w nocy... Miałam wielką nadzieję, że się nie obraził. Nie ufałam nikomu innemu. Ruszyłam pędem przez zawiłe ścieżki, naznaczone naszymi łzami. Bez trudu dotarłam na pamiętną stertę liści. Spał tam. Moją duszą targały wyrzuty sumienia. Nie wiedziałam, czy go budzić. Usiadłam obok. Chyba wyczuł moją obecność, bowiem otworzył oczy. 
- Cześć - powiedział, pozbywając się resztek snu, które utknęły w jego głosie.
- Witaj. Przepraszam, że przychodzę dopiero teraz, jednak...
- Cii. Wiem, że nie mogłaś - wyszeptał, przykładając palec do ust. Wstał i przeciągnął się jak kot. 
- Która godzina?
- Nie wiem - odparłam szczerze.
- Coś cię gryzie - rzekł po chwili, przyglądając mi się uważnie. 
- Tak. 
- Co?
- Przeszłość.
Zamilkliśmy na chwilę, wsłuchując się w dźwięk swoich oddechów i rytmicznych uderzeń serc. W moich oczach pełno było cierpienia, toteż ostrożnie ujął moją dłoń i patrząc niewidzącym wzrokiem przed siebie, powiedział: 
- Wszyscy mamy sekrety, które nie dają nam spokoju, duszą i niszczą. Boimy się nimi podzielić z innymi, bo sądzimy, że uznają nas za idiotów. Wiem coś o tym. Opowiedz mi o wszystkim. Proszę. 

Spojrzałam niepewnie w kierunku zielonych sylwetek drzew. W końcu, wstrząsana dreszczem nikomu nie zdradzonej tajemnicy, zaczęłam wyrzucać z siebie fragmenty dręczącej mnie przeszłości. 
- Byłam mała, gdy moi rodzice stracili życie. Ciotka wykorzystała to, że niewiele pamiętam, wmawiając mi bajeczkę o wypadku samochodowym. Mój umysł chce chronić mnie przed bólem, jednak odbierając mi przeszłość, przysparza mi go jeszcze więcej. W snach nawiedzają mnie urywki wspomnień - majaczące, zamazane, błagające o odkrycie. Przychodzą i odchodzą. Często budzę się wystraszona, z niemym krzykiem błądzącym po wargach...
- Opowiedz mi wszystko, co pamiętasz. Resztę postaramy się wydedukować, łącząc ze sobą te strzępki w jedną całość. 
- To będzie trudne.
- Trudne, lecz nie niemożliwe.
Ze zdenerwowania, zaczęłam rwać liście na kawałki. Wzięłam głęboki oddech.
- Mama, tata, dziecko w brzuchu. Miłość. Szczęście. Mała ja. Nagle płacz. Koniec. Ogień. Ogień. Ogień... Płomienie pożerające moje życie. Ucieczka. Ciernie. Dziewczynka. Strach. Las. Ból. Koniec. Nowy dzień. Nowy dom. I znów koniec. Ciotka. Krew. Zal. Przemoc. Ogień! - zaczęłam dławić się wypowiadanymi słowami, jak astmatyk łapałam z trudem powietrze. Mateusz objął mnie na tyle mocno, bym mogła czuć się bezpiecznie. Moje ciało trzęsło się pod wpływem targających mną emocji i bólu. 
- Moja mama. 'Kocham cię mamo. Moją siostrzyczkę również. Mogę zobaczyć, jak kopie?' 'Tato, tato, zobacz, zerwałam grzyby na obiad.' To były muchomory, wiesz, on je wyrzucił i pogłaskał mnie po głowie. 'Róża, uciekaj, nie podchodź!' - poczułam, jak pojawiające się w mojej głowie obrazy, zaczęły mnie przytłaczać. Położyłam się na ziemi, uderzałam pięściami w mech. Mateusz próbował mnie uspokoić - bezskutecznie. Skuliłam się, jak mogłam najbardziej. Wtedy przyszło najgorsze wspomnienie. Paskudna, biała twarz, czerwona blizna pod okiem. Żądza mordu czająca się w nieruchomym wzroku.
- On po mnie wróci - wyszeptałam, ledwie poruszając wargami, po czym zemdlałam. 


Co się stało z rodzicami Róży? Ile wie ciotka? Kim jest mężczyzna z blizną? Czy wspomnienia wrócą? 

Tego dowiecie się z kolejnych rozdziałów, gdy tylko je opracuję ;).



Bardzo dziękuję Monice, za to, jak mi pomogła. 
Ogólnie czuję się jakoś tak trochę lepiej. 
Miłego dnia.




Podstawą życia jest  S E N S. 




1 komentarz:

  1. Dopiero co trafiłam na twojego bloga. Przeczytałam kilka losowych notek i od tej chwili na pewno będe tu zaglądać. Dodaję do obserwowanych.

    Ponadto zapraszam do mnie. Pozostaw po sobie komentarz, obserwację i udostępnij proszę (dopiero zaczynam, chcę się rozkręcić), jeśli ci się spodoba :)
    http://jedna-osoba-tysiace-mysli.blogspot.com/

    Pozdrawiam, AW

    OdpowiedzUsuń