sobota, 15 czerwca 2013

opowiadanie 'Chcę cię dotknąć', część I

Ostatnio rzadziej tu piszę, wiem, ale niedługo wakacje, więc się poprawię. Dziś - najpierw przeogromny smutek, wręcz rozpacz, a obecnie trudne do sprecyzowania uczucie. Trochę się boję. Bardzo tęsknię. I nie wiem, co robić, bo wszystko wydaje mi się jakieś dziwne. Zatem czas, bym w końcu napisała tu tamto opowiadanie (jako ciekawostkę dodam, że w oryginale chłopak ma inne imię). Część pierwsza:


CHCĘ CIĘ DOTKNĄĆ

Pokój pogrążony w ciemnościach. Rytmiczne bicie ludzkiego serca. Niezmącona cisza, która musiała zostać przerwana.
- Tomek... Tomek, słyszysz mnie? - zapytała, próbując go dotknąć.
- Słyszę... Czemu..? Nie, to niemożliwe! Ty... Nie żyjesz? - zapytał cicho. Otaczała ich noc. Wskazówka zegara ściennego nieubłaganie zbliżała się do północy. Nie wiedziała, jak ma mu wszystko wyjaśnić. 
- Nie mam pewności co do tego. Miałam wypadek. Potrącił mnie samochód. Ten mężczyzna... - zamilkła na chwilę, jakby próbując zebrać myśli. - Powiedział, że nie odnajdą mojego ciała. Jestem niewidzialna. Tylko w ten sposób mógł mnie ocalić. Stoję teraz gdzieś na granicy, nad przepaścią łączącą życie i śmierć. Jaki jest jednak sens? Sens... - powiedziała płaczliwym tonem, po czym po jej twarzy potoczyły się łzy. Dostrzegła ból w jego oczach. Doskonale wiedziała, jak przejmował się jej uczuciami, zwłaszcza smutkiem. Chciała ukryć swoje cierpienie, lecz nie potrafiła. Chłopak natomiast, czuł się winny, bo nie mógł jej przytulić. Wtedy, kiedy najbardziej tego potrzebowała. 
- Przepraszam. Tak bardzo chciałbym ci pomóc...
- Nie masz za co przepraszać. Wystarczy mi, że jesteś, że mogę cię słyszeć i widzieć. Jeśli chcesz, mogę odejść, pragnęłam tylko... chociaż się pożegnać. 
- Zostań. Proszę - powiedział, patrząc w pustkę. Po chwili dodał z uśmiechem:
- Czuję się jak szaleniec. Mówię w pustą przestrzeń. 
- Ja też nie mam się najlepiej. Nie mogę nawet niczego dotknąć, utrzymać w dłoni choćby piórka. Nie wyobrażasz sobie nawet jak... jakie to wszystko dziwne i niezrozumiałe. 
- Usiądź.
- Dobrze.
Zaczął nerwowo przeczesywać palcami powietrze koło siebie. 
- Dlaczego? - zapytał zrezygnowany.
- Nie wiem. Mam istny mętlik w głowie. Miliard myśli rozbijających się o czaszkę. 
- I co teraz?
- Mi wystarczy twój głos i obraz, który będę widzieć codziennie. Ale ja... Chyba powinieneś zapomnieć, nie chcę, żebyś cierpiał. 
- Nie potrafię zapomnieć.
- W takim razie, musimy tak żyć. Myślisz, że nam się uda? 
- Tak sądzę. 
- Przesuń się trochę, muszę się położyć - powiedziała cicho.
- Dobrze... W sumie, to trochę się boję. 
- Czego?
- Przecież skoro jesteś niewidzialna, to możesz cały czas mnie obserwować. Nawet wtedy, gdy nie będę się tego spodziewał. Pomyślisz sobie, że jestem idiotą i mnie zostawisz. 
- Nie pomyślę. Dziękuję, że nie opuściłeś mnie teraz, gdy najbardziej cię potrzebuję - szepnęła ziewając. 
- Nie wiem za co dziękujesz. Zawsze będziesz dla mnie ważna - odrzekł, ledwie poruszając wargami, jakby sam do siebie. 
- Dobranoc.
- Dobranoc - odparł, patrząc na puste łóżko, w miejsce, gdzie leżała niewidzialna dziewczyna. Dziewczyna, z którą tak bardzo chciał być. Teraz musiał mu wystarczyć jej głos i obraz przywoływany w wyobraźni. 
- Nie jest ci zimno?
- Nie odczuwam ciała. Nigdy nie jest mi ani ciepło, ani zimno. Pozostały mi tylko emocje. 
Dziewczyna zamknęła oczy i zasnęła, śniąc o autentycznym byciu z chłopakiem. O sobie - prawdziwej, posiadającej ciało. O ich wspólnym szczęściu. 

Minęło sporo czasu. Jak każdą parę, spotykały ich dobre i złe chwile, jednak zawsze udawało im się pokonać wszelkie przeciwności. Wszystkie, prócz najistotniejszej. Niewidzialności. 
Któregoś razu, dziewczyna obudziła się w środku nocy. Dostrzegła, że chłopak patrzy na nią niewidzącym wzrokiem, z bólem zaszytym w czarnych źrenicach. 
- Tęsknię. Tak bym chciał znów cię zobaczyć, móc cię dotknąć. Tak cholernie chciałbym dać ci szczęście. Tymczasem, nawet nie wiem, jak się czujesz. Śpisz teraz koło mnie, a ja nawet nie mogę okryć cię kocem, po prostu popatrzeć, jak się wiercisz, dotknąć twojej dłoni, zapewnić, że wszystko będzie dobrze. Większość ludzi uznałaby, że to nie ma sensu. Ja tak nie umiem. Nie wiem. Sam nie wiem czemu. 
Myślał, że jego ukochana śpi. Nie miał pojęcia, jak bardzo się pomylił. Wstała powoli i udała się do łazienki. Płakała. Cichutko. Tak, aby nie był w stanie jej usłyszeć. Płakała, wylewając z siebie cały ból, żal, poczucie niesprawiedliwości. 
- Chcę cię dotknąć - wyszeptała, patrząc w sufit wzrokiem pełnym niewiedzy. - Chcę, żeby to wszystko nadal trwało, żeby się nie popsuło... Jesteś dla mnie taki ważny. Najważniejszy. Jestem nikim! Nie widać nawet moich łez. Tak, masz rację, większość ludzi nie widziałaby już sensu. Dla mnie jednak to wszystko ma jakąś wartość, póki cię słyszę, póki mogę cię zobaczyć. Dla mnie ma sens, dopóki mam duszę! Bo chyba to jest najważniejsze. Jedność dusz. To właśnie miłość. Ciało, to tylko przedmiot. 
Pochyliła głowę. Klęczała na zimnej posadzce, nie czując jej chłodu. 
- Tak bardzo bym chciała.. Sama nie wiem. 
Wstała i wróciła do łóżka. chłopak już spał. 
- Nie chcę, żebyś się martwił. Chyba cię kocham - wyszeptała, wiedząc, że nie słyszy.
Następnego dnia, jak co dzień szła z nim do szkoły (były to najtrudniejsze chwile, bowiem nie mogli się do siebie odzywać).Nagle, dziewczyna coś poczuła. Poczuła dotyk! Ktoś ciągnął ją za ramię. Poddała się dziwnej sile i z jej pomocą znalazła się parę metrów dalej.
- Kim jesteś? Jak..? - zapytała zaskoczona.
- Ciii. Mam dla ciebie propozycję. 
- Jaką?
- Ciii. Pozwól mi powiedzieć! Sama widzisz, że to wszystko nie ma już sensu...
- Nieprawda! Zależy nam na sobie, poza tym, to dusza jest najważniejsza! 
- Masz rację, ale... Popatrz. On tęskni. Cierpi. Marzy o tym, by móc cię dotknąć, przekonać się, że nie zwariował. O tym, by być z tobą naprawdę, choć przez chwilę.
- Co powinnam zrobić? - zapytała zbolałym głosem.
- Możesz stać się znów normalną dziewczyną z ciałem...
- Naprawdę?! Jak?! 
- Pozwól mi skończyć! Możesz stać się nią na jeden, jedyny dzień. Jest tylko jedno 'ale'.
Spojrzała na niego wyczekująco, czując, jak w jej sercu rodzi się nadzieja.
- Następnego dnia umrzesz.



Ciąg dalszy nastąpi...

Miłych, szczęśliwych i spełniających marzenia snów...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz