środa, 5 czerwca 2013

Moje zagmatwane życie

Nie wiem co robić.
Nie wiem, na czym stoję.
Chyba lepiej już wysłuchać listy przezwisk, przynajmniej masz pewność, co do czyjegoś zdania na twój temat. 
Przepraszam.
Puste, rozbijające się o ściany słowo.
Psycholożka nazwała to, co się teraz dzieje 'samospełniającą się przepowiednią'.
Bo przecież 'wszystko zależy ode mnie'
Akurat.
Po prostu miałam przeczucie, że tak będzie.
Intuicja.
Pewne doświadczenie.
Ale każdego dnia starałam się zagłuszać te myśli.
I teraz to wszystko przyszło.
Najważniejsza dla mnie osoba.
Która była tak naprawdę zawsze, gdy jej potrzebowałam.
' Nie chcę, żebyś zmarnowała sobie przyszłość.'
Może nie widzę przyszłości tam, gdzie nie ma tej osoby?
Może czuję się dziwnie, zagubiona pomiędzy starym - zardzewiałym i obecnym, dobrym światem?
Boję się, że to wszystko wróci?
Ale najbardziej chciałabym... Wiem. To zabrzmi trywialnie i nieszczerze. Chciałabym jego szczęścia.
Wolałabym, żeby mnie znienawidził, poznał kogoś innego, cokolwiek. 
Byle nie czuł się jak ja teraz.
Wolałabym wziąć wszystko na siebie.
Było naprawdę fantastycznie, przez te kilka miesięcy.
Czego się spodziewałam, to życie.
'Widocznie tak miało być...'
Nie wierzę w przeznaczenie. Pewnie wymyślił je ktoś, kto chciał się jakoś zmotywować. 
Wierzę jeszcze w nas.
Nie wiem, co robić.
Mama nie potrafi zrozumieć tego, co czuję.
Przecież zmarnuje sobie przyszłość. Ona na to nie pozwoli. Moje szczęście jest najważniejsze.
Może moje szczęście jest tam gdzie on?
Poza tym, mam je gdzieś. Przychodzi na chwilę, by zamydlić oczy. 
Najrozsądniej byłoby iść spać.
Wiem, ale nie ma szans, bym dziś zmrużyła oko.
Jeden Wielki Bezsens.
Żałuję, że musiał mnie poznać. Jak zwykle nie jestem w stanie dać nikomu szczęścia. 
Co teraz robię? Użalam się nad sobą, zamiast zrobić coś pożytecznego. Koniec. Trzeba jutro wstać, wrócić do wcześniejszej egzystencji robota.
Życie jest za trudne.
Niezrozumiałe.
Dorośli przynajmniej dokładnie wiedzą, czego chcą. 
Marzyłam o tym, że będziemy razem. 
Jak to wszystko żałośnie brzmi, dość, moja wina, już za późno, nic nie poradzę.
Może faktycznie tak miało być?
Może na niego nie zasługuję? 
Może jeszcze da radę coś zrobić?
Może. 
Dobranoc. 

... Dziękuję.

+ jakieś opowiadanie postaram się dodać w weekend

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz