piątek, 24 maja 2013

Tajemnica, koszmar i matematyka

Witam.
23:09. Godzina, kiedy to uczucia przemawiają, zamykając usta rozumowi. I tak się będzie działo do rana. Noc to magiczny czas. 
Mam złe przeczucie. Czy osoba, która jest mało tolerancyjna, jest w stanie zaakceptować wszystko, nawet przeszłość osoby, którą cóż...  bardzo lubi? Jak by nie było, przeszłość to przeszłość, ale to ona mnie ukształtowała i to dzięki niej jestem teraz taka, a nie inna. W sumie nie zrobiłam nic przerażającego - przecież nikogo nie zabiłam, nie okradłam, nie pobiłam... Jednak czuję, że to by było za dużo. Czuję, że nie mogę otworzyć się całkowicie, bo narażę się na... śmiech. Człowiek, który przez coś nie przeszedł, nie zrozumie? Zrozumie, jeśli jest wrażliwy. Co, jeśli nie jest...
Lepiej milczeć. I tak wie już dużo. 
Trochę ciężko się domyślić o co mi chodzi, ale robię to w pewnym sensie celowo. Żebyście się zastanowili, czy wy też chowacie w sercu jakąś tajemnicę, która momentami bardzo wam ciąży, jednak boicie się odrzucenia, wyśmiania.
Zastanawiam się, dokąd mnie prowadzi moje życie, o co w tym wszystkim chodzi i jaki sens ma moja egzystencja. Ostatnio coraz częściej o tym wszystkim myślę.
Dziwnie się czuję, doprawdy, jakbym miała wyrzuty sumienia. Może za mało śpię. Tak, zdecydowanie, powinnam to zmienić. 
Dziś mam zamiar zamieścić tu wiersz, który napisałam 11.04.2013. Życzę miłego czytania.

KOSZMAR
Czerń, 
Krew,
Strach.
Urywany oddech,
serce pokryte sadzą.
Lęk wypełniający źrenice,
smak przerażenia na suchych wargach.
Samotność.
Ostatnie promienie czarnego słońca,
chowającego się za chmurą bólu.
Najgorsza śmierć z możliwych,
śmierć duszy.
Gnijące ciało.
Bezradne ręce,
wargi szepcące bezsensowne zdania,
beznadzieja rozpychająca żyły,
chęć ucieczki,
która nie ma już sensu.
Nagle wstajesz.
Otwierasz zasnute przerażeniem powieki.
Nadzieja znów wpełza do serca.
Uśmiech znajduje drogę do ust.
Ulga napełnia przestrzeń między żebrami.
Sen.
To był sen.
Tylko, czy aby
rzeczywistość nie jest gorsza?
Czy potrafisz oddychać powietrzem 
przesyconym ołowiem,
fałszywymi przyjaciółmi,
bólem?
Oprzytomnij! 
Wiesz dobrze, że życie
to koszmar. 

Jeszcze taka końcowa refleksja nie na temat. Wiecie, czemu nie lubię matematyki? Nie ma w niej miejsca dla wyobraźni, są jasno określone regułki, logika, porządek. Moim życiem natomiast rządzi przypadek, emocje, niespodziewane zdarzenia, które w matematyce nie mają racji bytu. 
Przypadek... Zdarzenia losowe? 
Mimo wszystko nie przepadam za matmą, ludzie chcieliby wszystko nią wyjaśnić, pcha się gdzie popadnie. Nie wszystko można jednak wytłumaczyć liczbami, niektóre rzeczy trzeba poczuć. Duszą, nie umysłem. Sercem.

Nie wiem, jakiej piosenki posłuchać na dobranoc. 

23:44, dopiero, co ja zrobię z tym czasem?

Życzę miłych snów, odmiennych od tego z wiersza. 

Dobranoc. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz