środa, 29 maja 2013

brak tytułu

Witam.
Dzień był dobry, aż do wieczora. Właśnie. DO WIECZORA.
Mieliście kiedyś wrażenie, że bliska osoba was niszczy? Że rodzina mówi, że was kocha, ale tak naprawdę nie chce waszego szczęścia. Jest o nie... zazdrosna? Czy czuliście kiedyś, że dom w którym mieszkacie nie jest waszym domem, a jedynie pustym, nieważnym, zimnym budynkiem? Czy mieliście wrażenie, że tu nie pasujecie? Czy rodzicielka zabraniała wam zapraszać do domu przyjaciół, choć wiedziała, że samotność działa na was destrukcyjnie? Może wy również, gdy tylko pojawialiście się w domu, musieliście słuchać krzyków i obelg przy koleżance, bo 'ciocia jest chora, więc jestem rozdrażniona' lub tak, po prostu. Nie, nie jestem święta. Jednak bardzo mnie to wszystko boli. Przepraszam was za te zwierzenia, ale tak naprawdę nie mam komu o tym powiedzieć. Chciałabym uciec, uciec i nie wrócić, lub zasnąć i nigdy już nie otworzyć oczu...
Żalę się, a przecież jest wielu ludzi, którzy mają gorzej...
Jutro przepiszę jakieś dłuższe opowiadanie, gdy będę miała czas, dziś musi wam wystarczyć wiersz. Zaraz jakiegoś poszukam...
Napisane dawno temu:

***
Płacz
odbija się echem od ścian.
Smutek
rozrywa serce na milion kawałków.
Oczy
mokre od łez i od złości.
Nikt mnie nie słyszy.
Nikt nie da mi ciepła,
miłości.
Zawiodłam.
Choć błagam o wybaczenie,
to go nie otrzymam.
Siedzę sama pośród pustki słów,
zimna czynów
i pleśni niewypowiedzianych myśli.
Choć płaczę,
nikt mnie nie usłyszy.
Nikomu się nawet nie przyśni.
Już nie ma mnie.
Nie ma nas.
Jest tylko łkające ciało.
Niczyje.


PRZYJACIEL
Krzyczałam,
lecz ty odwróciłeś wzrok.
Płakałam,
ale ty zatkałeś uszy obojętnością.
Tupałam,
chcąc, byś zwrócił na mnie uwagę.
Milczałeś.
Czerwony kwiat w moim sercu
stał się czarny.
Opadły płatki,
kolce pokuły mi duszę.
A Ty stałeś bezdusznie,
wbijając we mnie sztylet obojętności,
szepcząc bezsłownie :
'radź sobie sama'.
I odszedłeś
Przyjacielu
zostawiając mnie samą,
pośród ciemnej nocy
i lasu czarnych myśli.


Notka, co prawda dziś nieprzemyślana, ale wybaczcie, jak widać w pierwszych zdaniach jestem troszeczkę zestresowana. Nawet nie czytałam, czy te wiersze się nadają...
Mam ochotę obejrzeć dobry horror, jednak z moim internetem pozostanie to w swerze marzeń.
Wczoraj czytając książkę 'Kot który czytał wspak' Lilian Jackson Braun, natrafiłam na ciekawą myśl: '[...] w dzisiejszych czasach ludzie uprawiają kult śmierci'. Zgadzam się z tym.
Cóż, na zakończenie, dziękuję mojej przyjaciółce, która spędziła ze mną dzisiejszy dzień. Byłam taka radosna, póki nie weszłam do domu...
Muszę wymyślić coś, co pozwoli mi tam nie wracać. Internat? 
Nie mam nic przeciwko melancholii, często bywa nawet konstruktywna. Jednak stres, rozpacz i desperacja, to już co innego...
Na zakończenie, zdjęcie mojej przyjaciółki (tak, jestem troszkę wykończona psychicznie, toteż nie chce mi się szukać czegoś w necie). Mam nadzieję, że Gosia  się nie obrazi ;).



To okropne uczucie miażdżące ci żebra. Psychiczne zmęczenie życiem, niszczące cię od środka. Brak zrozumienia ze strony dorosłych, którzy uważają, że przeżywasz teraz swój najlepszy czas. 
Tak. Nic nie rozumiem. Iść spać jak najpóźniej, by przespać większość dnia - oto mój plan na dziś. 

Miłych snów.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz