niedziela, 19 maja 2013

mini-opowiadanko o miłości

Witam
Dziś wstawiam takie mini-opowiadanie (nie będę na samym początku wstawiać tasiemców, żeby nikogo nie zrazić). Jest to raczej tekst zawierający moje uczucia i przemyślenia, sformułowany w historię dwojga nastolatków. 2 (pozytywne oczywiście :)) komentarze = dodam następną notkę. Zapraszam do czytania.



***
- Myślisz, że to prawda, że każdy człowiek jest inny?
- Tak. To bez wątpienia fakt.
- W takim razie, nie mam po co żyć.
- Dlaczego?
- Nie mogę być z tobą. Nigdy też nie poznam nikogo takiego, jak ty. Zatem moje życie właśnie straciło sens.
- Możemy być razem – wyszeptał.
- Jak to?
- Po śmierci…
 Spojrzała ku niemu z zapałem w oczach i przerażeniem na niemych wargach. Otwarte dłonie wyrażały pytanie.
- Nie, nie mam zamiaru nas zabijać – powiedział przeciągle.
- Wobec tego, co miałeś na myśli?
-Teraz żyjemy. Oddychamy. Myślimy o sobie. Nigdy nie zapomnimy…
- I co w związku z tym?
- … Będziemy żyć nadal. Może z kimś innym. Może nawet gdy dorośniemy założymy rodziny. Tak, zapewne. Nigdy jednak o sobie nie zapomnimy. Będziemy żyć dobrze, pracując na niebo, a gdy w końcu umrzemy, nasze dusze będą mogły się połączyć. Nareszcie będziemy razem, rozumiesz? – zapytał, ujmując jej dłonie i spoglądając prosto w zaniepokojone oczy.
- Co, jeśli umrzesz pierwszy?
- Będę nad tobą czuwał.
- A co, jeśli… - urwała, po czym usiadła, kryjąc twarz za zasłoną delikatnych dłoni. Zaczęła bujać się rytmicznie w takt cichego szlochu. Przycupnął obok, obejmując ją z czułością.
- Co, jeśli nie ma nieba? Jeśli po śmierci nie ma nic, kompletnie nic, jeśli przegramy to życie i już nigdy nie będziemy razem? Co wtedy? – powiedziała na jednym oddechu, po czym znów zaczęła topić ból i wątpliwości w słonych kroplach spływających wzdłuż policzków.
- Jest niebo. Jest Bóg. To nasza jedyna nadzieja. Nie płacz. To nasza ostatnia szansa.
- Zabierz mnie stąd – powiedziała błagalnie, patrząc na niego mokrymi oczami.
- Chciałbym. Tak bardzo chciałbym. Jesteśmy jednak tylko głupimi dzieciakami, co by się z nami stało, skąd wzięlibyśmy pieniądze, skąd…
Jeszcze raz spojrzał w głąb tych zrozpaczonych, zdesperowanych źrenic. Nie było na świecie już nic, tylko ten ból i miłość pomiędzy nimi. Wstał i odwrócił wzrok. Wtedy wyciągnęła ku niemu rękę. Gdy ją ujął, przyciągnęła go do siebie. Objęła go nerwowo i zaczęła szeptać do ucha:
- To życie, jeśli będzie trwało choćby 3 dni, 3 dni bez ciebie będzie piekłem. Sama nie wiem, co powinniśmy zrobić, to jest zbyt trudne. Chciałabym żebyś był szczęśliwy, ale ze mną, z nikim innym. Czy tylko śmierć może nas ocalić? Czy tylko ona może dać nam życie?
- Nie wiem. Sam nie wiem, ale przecież musi być jakieś wyjście. Im więcej myślę, tym więcej mam wątpliwości, więc nie pytaj. Wytrwamy. Będziemy widywać się potajemnie? Nie, to się nie uda. Ale nigdy nie zapomnę i nie stracę nadziei, możesz mi wierzyć. Nigdy.
- ja też.
- Jestem zmęczony. To być może nasz ostatni wieczór razem. Nie chcę spać, ale to silniejsze ode mnie. Czy mógłbym chociaż cię przytulić, czuć, że jesteś obok?
- A co, jeśli nas znajdą?
- Wtedy być może nasza śmierć nastąpi trochę szybciej, niż powinna.
- Kocham cię.
Ja ciebie też. Nawet nie wiesz, jak bardzo – wyszeptał, zamykając zmęczone życiem powieki. Jeszcze nie wiedzieli, że w pomieszczeniu ulatnia się bezwonny gaz, a ich rodzice znajdą ich rano martwych i będą obwiniać siebie nawzajem. Jeszcze nie wiedzieli, że ich marzenie spełni się tak szybko. Nie mieli pojęcia, że następnego dnia obudzą się szczęśliwymi aniołami, na których drodze nie stanie już żadna przeszkoda…
napisane 1.04.2013 godz. 22:38


Dla zainteresowanych dodam, że rodzice nastolatków - ojciec chłopaka i matka dziewczyny, nie pozwalali im być razem, ponieważ sami kiedyś byli w sobie zakochani. Darzyli siebie wielką miłością, ale wszystko się popsuło. Mieli do siebie żal, cierpieli, nie chcieli, żeby to samo spotkało ich dzieci. Popełnili jednak znaczący błąd. W ten sposób wywołali tragedię. Przecież gdyby pozwolili istnieć tej miłości łączącej dziewczynę i chłopaka, pozwoliliby im być razem, para nie musiałaby się ukrywać, nie musiałaby umrzeć. Na siłę próbując ochronić bliskich przed cierpieniem możemy zrobić im jeszcze większą krzywdę. To było egoistyczne. Nikt nie pytał zakochanych, co daje im szczęście. Dostali tylko rozkaz, którego mieli przestrzegać. Rozkaz skazujący ich na cierpienie...
Dziękuję wszystkim, którzy to przeczytali. 
Pozdrawiam wszystkich, którzy to rozumieją (czemu tak mówię? Dłuższa historia, o mojej koleżance, która jest tak prosta, że aż mnie dobija. Uważa, że śmierć za miłość to nic. Jeśli chcecie, to wam kiedyś opowiem). 
Co chcecie następne - wiersz, czy jakieś normalnej długości opowiadanie, a może przemyślenia o życiu? 
Na zakończenie macie dobrą nutkę : Bullet for my valentine- tears don't fall
Miłego wieczoru ^^. 

1 komentarz:

  1. Jezu jak ty genialnie piszesz zazdroszczę bo to jest piękne.♥

    OdpowiedzUsuń