sobota, 25 maja 2013

Sport, sen, deszcz i za duża męska bluza

Witam.
Dziś notka będzie wcześnie, jak na moje możliwości. Niedawno wróciłam z basenu. Uwielbiam biegać i pływać, to mnie wyzwala, czuję taką niesamowitą łączność z samą sobą, ze swoim ciałem, każde drobne zwycięstwo jest tylko moje. Nie potrzebuję żadnych rekwizytów, każdy ruch zależy ode mnie. Czuję się wolna, prawdziwa, szczęśliwa. Lekka. Żywa. Problemy na jakiś czas zdają się być mniej ważne, błahsze. To daje mi wytchnienie. Tak. Nie wiem, jak kiedyś mogłam żyć bez tego wszystkiego.  
Niedawno skończyłam czytać książkę S. Kinga - 'Bezsenność'. Przebrnęłam przez nią z trudem, szczerze mówiąc, nie podobała mi się. Zastanawiałam się, czemu uchodzi ona za horror, skoro ani razu nie poczułam nawet dreszczy. Odpowiedź przyszła niebawem. Po lekturze, cierpię na bezsenność, jak główny bohater powieści. Budzę się nad ranem i nie mogę już zasnąć, lub w ogóle nie mogę pogrążyć się we śnie. Mam nadzieję, że wkrótce to minie. 
Pamiętam, że pisałam kiedyś jakiś dialog o śnie. Zaraz poszukam... Jest.

- Czemu znów płaczesz?
- Sen.
- Kiedyś modliłaś się o sny.
- Kiedyś. Wtedy naprawiały mój świat, pozwalały oddychać. Dziś mnie zabijają.
- Sny mogą zabić?
- Tak. Jeśli koszmary są tak realistyczne, zaczynają splatać się z twoim życiem. Przestajesz odróżniać jawę od obrazów stworzonych przez twoją podświadomość. Budzisz się pełen lęku i jeszcze bardziej zmęczony, niż się położyłeś. Śpisz coraz więcej, gdyż chcesz wreszcie wypocząć, tymczasem, dzięki temu, jeszcze mocniej zaciera się ta nieuchwytna granica między jawą, a snem, dobrem i złem, życiem i śmiercią. Nie wiesz już nic, a każdy oddech staje się zagadką. Co dzieje się naprawdę, a co jest tylko kłamstwem? Człowiek przestaje ufać samemu sobie, nie wie, co robić i boi się, że nie zdąży zawrócić w tej nieustannej drodze do szaleństwa. 
- Co ci się dziś śniło?
- To właśnie najbardziej mnie przeraża. To najgorszy koszmar, jaki miałam do tej pory.
- Krew? Robactwo? Ciało w stanie rozkładu? Demony?
- Nie, to coś o wiele gorszego.
- Ktoś chciał cię zabić?
- Śniło mi się, że osoba, której ufałam bezgranicznie, chciała zrobić mi krzywdę. Był to sen tak żywy, tak namacalny... Najbardziej bolało mnie to, że darzyłam go takim zaufaniem...
- Najbardziej ranią nas ludzie, których kochamy.
- Gdy się obudziłam, nie mogłam powstrzymać łez. Choć wiem, że tym razem to tylko sen, to coś takiego mogłoby zdarzyć się naprawdę. 
- Teraz boisz się, że nikomu nie można ufać? Obawiasz się, że to był sen proroczy?
- Tak. Ta granica znów się zaciera, nie jestem do końca pewna, co się wydarzyło, a co nie i czy ty sam nie jesteś wytworem mojej wyobraźni.
- Zatem, czemu mi o tym wszystkim mówisz?
- Bo mimo tego snu, nadal ci ufam i wiem, że możesz uratować mnie od szaleństwa.
- Niby jak?
- Po prostu bądź...


Lubię deszczowe dni, spędzane w samotności na czytaniu. Dni wytchnienia od wszystkiego, kiedy czuję w sobie tą wenę do pisania i rysowania, do myślenia o życiu. Dni kiedy jestem tylko ja, sama ze sobą. Czasami trzeba złapać oddech. To ludzie dają mi życie, aczkolwiek każdy chciałby czasem pobyć sam ze sobą, lepiej poznać swoje wnętrze, nie stymulowane otoczeniem. Jednak... 
Bardzo chciałabym się przytulić do chłopaka w męskiej, pachnącej bluzie, mięciutkiej i dużej. Nie do byle jakiego chłopaka, do Tego Konkretnego. Poczuć, że jemu też podoba się ta chwila, że ja też mogę dać komuś radość takim zwykłym gestem. Ech... Dobrze jest mieć do kogo tęsknić. Wtedy przynajmniej sensem życia jest czekanie. 
Napisałam wczoraj w nocy wiersz (właściwie, to dziś, bo było to o 24:21), jednak opublikuję go wieczorem, lub jutro. 
Dziękuję wszystkim czytającym.
Życzę miłego dnia.
Oby spędzonego w towarzystwie za dużych męskich bluz, czarnych kotów lub dobrych książek :).
Pa ^^




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz