niedziela, 20 października 2013

Przeczułam koniec. Wiersz 'Niczyja'.

NICZYJA
Nie mogę zasnąć,
kąsana przez myśli,
wczoraj byłam Twoja,
dziś jestem
niczyja?
Co znaczy dla Ciebie
moje bicie serca
i łza ukryta
gdzieś w duszy?
Niczyja. 
Wzrok mój jest ślepy,
usta są martwe,
dłonie nie czują 
dotyku. 
Wciąż szept Twój słyszę,
gniecie coś żebra
i brzmi gdzieś w środku
to słowo:
niczyja. 
Za oknem pada,
w sercu mym też,
choć żyję, 
nie mogę
oddychać. 
Wciąż w głowie trzeszczy
ten jeden frazes,
to jedno słowo.
Niczyja.
Tak trudno pojąć
coś tak prostego
duszy mej, pełnej cierpienia.
Jak to możliwe, że wczoraj Twoja,
a dziś już jestem
NICZYJA.

_________________________________________________________________


Wróciłam. Nijaka. Zagubiona. Niczyja. Wiersz napisany przed chwilą. Może to nie mój najlepszy tekst, jednak całkowicie szczery. Tak się czuję w tym momencie. Przyjaciele, koledzy, cóż z tego, skoro nie ma już NAS. Niczego nie żałuję, otrzymałam tak wiele, a to rozstanie wisiało w powietrzu już jakiś czas. Poczułam się lekko, trochę radośnie, bo nareszcie wszystko stało się jasne i umarła ta szara niepewność. Teraz jest już 2:30, a ja nadal nie mogę zasnąć. Myślałam, że jestem już gotowa na cierpienie, bo spotkało mnie tak wiele radości. Czy jednak wytrwam? Ktoś, kto był tak ważny... To jakby utracić część siebie. 
Ostatnio gościły we mnie różne uczucia. W dodatku ten intrygujący chłopak... Zaczęłam go unikać (co przyniosło odwrotny skutek), wiedząc, że mam Jego.
Są plusy i minusy, jak zawsze. Nie mogę jednak myśleć o plusach. Jeszcze za wcześnie. Dziś pozwalam sobie w spokoju pocierpieć, póki nikt nie widzi.
Oczywiście, że bycie singlem ma pozytywne strony. Co jednak one znaczą wobec tego, jak teraz się czuję? Wiedziałam, przeczuwałam, co się stanie, jest mi łatwiej. Jednak niełatwo. Odnoszę wrażenie, jak gdyby to był sen, wydaje mi się, że gdy otworze oczy będzie koło mnie leżał, obejmując mnie ramieniem i patrząc na mnie z uśmiechem. Przytulę się i będę chłonąć jego zapach. Będę czuć się tak bezpiecznie, tak na swoim miejscu, tak kochana... Jak można nagle, bez powodu, po prostu przestać kogoś kochać? 
Znowu zacznę publikować. Być może założę drugi blog. Nie mogę opowiedzieć wam wszystkiego, bo wiem, że na pewno ktoś z moich znajomych to przeczyta. Dziękuję jednak, że są ludzie, którzy tu zaglądają. To dla mnie bardzo ważne. Tak odnośnie mojego nastroju, dobra na wszystko Nirvana:

To nie jest tak, że nikt nie zasługuje na mnie... Raczej to ja nie zasługuję na nikogo. 

Coś się kończy, coś zaczyna, czuję, jak coś pęka między moimi żebrami. Serce? Dusza? Cokolwiek to jest, rozpadło się na miliard kawałków, które kaleczą mnie od środka, odbierając oddech. Nie mogę się nawet rozpłakać.. Najważniejsze, że mogłam być szczęśliwa tyle czasu. Reszta jakoś ujdzie.


Ładny obrazek, taki pełen uczuć. Wzięty z jakiegoś fanpejdża. 
3:00 w nocy. Godzina... demonów? Tych wewnątrz mnie? Podobno każdy z nas ma jakieś demony...
NIE OBCHODZI MNIE, CZY DLA CIEBIE TO WSZYSTKO JEST ŻAŁOSNE. JAK CI SIĘ NIE PODOBA TO WYJDŹ. Proszę...
Czuję się na wpół żywa. 
Dziękuję. Proszę. Przepraszam.
Czas odejść w sen. Podobno przynosi ukojenie. Wydaje mi się, że w moim przypadku nie do końca. Gdy się obudzę, będę zbyt trzeźwo myśląca... Noc jest narkotyczna, pozwala wypowiadać każdą myśl bez trudu, jednak w dzień te same słowa tkwiące wewnątrz duszy ranią, nie chcąc jej opuścić. Choć wargi milczą, to w moim wnętrzu odbywa się swoista wojna. Na czym tak naprawdę polega to życie? Czy ma jakiś sens? Chyba tak. Przyjaciele. Rodzina. Trzeba żyć dla nich. Dla nich? Dla siebie również. 
Dziękuję wszystkim czytającym. 

DOBRANOC


1 komentarz:

  1. Jesteś cudowna <3 tak dobrze sie to czyta. Widac, ze plynie prosto z serca. Trzymaj sie ;*
    Zapraszam do mnie http://nobody-noobody.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń